Na początku kwietnia kilkunastoosobowa grupa fanów narciarstwa zjazdowego z Regionu IPA Włodawa Lubelskiej Grypy Wojewódzkiej IPA już po raz kolejny udała się do kurortu narciarskiego Livigno położonego we włoskich Alpach. Pomimo iż do pokonania było około 1500 kilometrów przez Czechy, Austrię, Niemcy i Szwajcarię, to podróż minęła bardzo szybko. Już będąc w Austrii podziwialiśmy piękne alpejskie krajobrazy i zaśnieżone szczyty Alp wyłaniające się z chmur. Livigno przywitało nas śniegiem, ale to znaczyło, że białego puchu dla naszych szaleństw nie zabraknie. I tak rzeczywiście było, gdyż już kolejnego dnia rozpoczęliśmy szusowanie po rewelacyjnie przygotowanych nartostradach. Na stacjach narciarskich Mottolino i Carusello każdy z nas znalazł trasy odpowiednie do swoich możliwości. A jest w czym wybierać ponieważ to włoskie miasteczko oferuje ok. 120 km tras zjazdowych. Tu też należy wspomnieć o koledze Darku, który pojechał z nami po raz pierwszy, ale trzeba przyznać, że jako amator radził sobie znakomicie. Niejednokrotnie jego nowo nabywanym umiejętnościom narciarskim towarzyszyły oklaski z naszej strony.
W związku z tym, że „nie samym chlebem człowiek żyje”, każdego popołudnia odwiedzaliśmy miejscowe kafejki i pizzerie, których w Livigno nie brakuje, delektowaliśmy się pizzą, makaronami i innymi włoskimi potrawami, które smakowały nam wyjątkowo. Były też i wieczorki integracyjne ze śpiewem, a ponieważ nasz kolega Piotr zabrał ze sobą gitarę miały one naprawdę niesamowitą moc.
Niestety zawsze to co dobre szybko się kończy, tak i nam czas pobytu we Włoszech upłynął bardzo szybko. Najważniejsze, że nikt nie doznał żadnej kontuzji i mógł cało wracać do domu.
Ostatniego dnia wybraliśmy się jeszcze na zakup pamiątek i prezentów, a niektórzy odwiedzili Aquapark i SPA, gdzie regenerowali siły po śnieżnych szaleństwach. Po kilkunastogodzinnej jeździe wszyscy zameldowaliśmy się w swoich domach, bogatsi o nowe doświadczenia i umiejętności narciarskie. I większość z nas obiecuje sobie, iż to piękne włoskie miasteczko odwiedzi również w następnym roku.
tekst i zdjęcia – Andrzej Szawuła